Tymoteusz Puchacz – chłopak z głośnikiem, który stał się łatwym celem

Tymoteusz Puchacz – 26-letni reprezentant Polski – nie przeżywa dziś szczytu swojej piłkarskiej kariery. Ale zamiast koncentrować się wyłącznie na jego formie sportowej, warto poruszyć inny, coraz bardziej wyraźny temat: dlaczego stał się jedną z najbardziej hejtowanych postaci w polskim futbolu.
Z szatni na memy. Za co naprawdę krytykuje się Puchacza?
W każdej drużynie – od B-klasy po Ekstraklasę – znajdą się różne osobowości. Jedni są cisi, inni impulsywni, jeszcze inni po prostu zabawni. Tymoteusz Puchacz od zawsze należał do tych, którzy rozładowują napięcie i budują atmosferę w szatni. W kadrze Polski pełni wręcz rolę DJ-a, często widywany jest z głośnikiem, żartami, luzem.
Jednak dla wielu osób to nie atut – a powód do krytyki. W oczach niektórych fanów (i „fanów”) Puchacz „robi z siebie błazna”. Bo przyniósł głośnik. Bo tańczył. Bo był sobą.
W epoce mediów społecznościowych łatwo przykleić komuś łatkę i jeszcze łatwiej ją powielać. Puchacz padł ofiarą właśnie takiego mechanizmu – im więcej luzu i autentyczności, tym bardziej niektórych to drażni. Internauci często zarzucają mu „robienie z siebie gwiazdy”, choć sam piłkarz nie promuje się na siłę, a jego zachowania są zwyczajne i dalekie od medialnej kalkulacji.
Piłkarz z charakterem, ale i sercem do gry
Ostatnie miesiące nie były dla niego piłkarsko wymarzone. Po opuszczeniu Lecha Poznań trafił do Unionu Berlin, gdzie jednak nie zdołał się przebić. Mimo to, w sezonie 2021/22 zdobył mistrzostwo Turcji z Trabzonsporem, co dla wielu piłkarzy byłoby szczytem kariery.
Później były epizody w Panathinaikosie, Kaiserslautern, Holstein Kiel i Plymouth Argyle – z mniejszym lub większym powodzeniem. Teraz media spekulują, że zainteresowanie jego osobą wykazuje bułgarski Ludogorets Razgrad.
„Za dużo serca” – futbol ponad wszystko
Wczoraj Puchacz znów pokazał, że nie da się go łatwo zaszufladkować. Wziął udział w evencie transmitowanym przez Kanał Sportowy, podczas którego… po prostu pograł w piłkę z przypadkowymi ludźmi.
Dziennikarz Adam Sławiński podsumował to najlepiej:
„Nie znam drugiego zawodowego piłkarza, który tak kocha futbol. Po prostu wbił pod most pokopać z randomowymi ludźmi.”
Puchacz odniósł się też do wcześniejszego kontrowersyjnego wpisu, w którym zarzucił Wojciechowi Kowalczykowi, że „za takie teksty należy się liść”. Nie uciekł od tematu – wyjaśnił i skomentował to w swoim stylu: bez kalkulacji.
Tymoteusz Puchacz to piłkarz, który może nie błyszczy dziś w największych klubach, ale wciąż żyje futbolem, kocha go i nie udaje nikogo. I może właśnie dlatego jest tak łatwym celem dla tych, którzy wolą szydzić niż zrozumieć.
W świecie, gdzie często autentyczność przegrywa z PR-em, jego głośnik i poczucie humoru są jak kubeł zimnej wody – nie wszystkim się spodoba, ale trudno przejść obok obojętnie.
Foto: Tymoteusz Puchacz (profil użytkownika na Instagramie)