Sandecja Nowy Sącz lepsza od Pogoni-Sokoła Lubaczów po emocjonującym finiszu

Spotkanie 31. kolejki Betclic 3. Ligi grupy IV pomiędzy Sandecją Nowy Sącz a Pogonią-Sokołem Lubaczów dostarczyło kibicom emocji dopiero w samej końcówce. Do 70. minuty trudno było mówić o widowisku – gole padły dopiero w ostatnich minutach regulaminowego czasu gry i doliczonym czasie, a decydujące trafienie było efektem pechowego rykoszetu. Ostatecznie lider z Nowego Sącza triumfował 2:1.
Pierwsza połowa bez historii
Od początku mecz był wyrównany, a piłkarze Sandecji, choć częściej utrzymywali się przy piłce, nie potrafili przełożyć tego na realne zagrożenie pod bramką Tomasza Siryka. Brak Rafała Wolsztyńskiego, najlepszego strzelca zespołu z Nowego Sącza, dał się we znaki. Dopiero po pół godzinie bramkarz gości musiał wykazać się czujnością, łapiąc niedokładne podanie w pole karne.
Zespół z Lubaczowa również nie imponował w ofensywie. W 36. minucie niewiele brakowało, by po niefortunnej interwencji Adama Imieli padł gol samobójczy, jednak Siryk był na posterunku. Kolejne próby – m.in. nieudany strzał Wiktora Kłosa – nie zmieniły rezultatu i do przerwy było 0:0.
Gra się zaostrzyła, ale klarownych okazji brakowało
Po zmianie stron obraz gry nie uległ znaczącej zmianie – Sandecja przeważała, ale brakowało jej konkretów pod bramką przeciwnika. W 63. minucie lubaczowianie domagali się rzutu karnego po domniemanym zagraniu ręką w polu karnym, lecz sędzia pozostał niewzruszony. Chwilę później Jakub Górski próbował szczęścia z dystansu, jednak jego uderzenie było bardzo niecelne.
Najlepszą okazję dla gospodarzy miał Kwietniewski, ale jego strzał zza pola karnego w 83. minucie zatrzymał Siryk. Napięcie rosło z każdą minutą i w końcu znalazło kulminację.
Trzy gole w siedem minut
W 86. minucie sędzia dopatrzył się faulu Adama Imieli na Tomaszu Nawrotce i wskazał na jedenasty metr. Dla napastnika gości była to druga żółta kartka i musiał opuścić boisko. Rzut karny na gola zamienił Mikołaj Kwietniewski, dając prowadzenie Sandecji.
Mimo gry w dziesiątkę, drużyna z Lubaczowa nie zamierzała się poddawać. Już w 91. minucie po rzucie rożnym wyrównującego gola zdobył Paweł Oleksy, wykorzystując zamieszanie w polu karnym.
Gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, Sandecja wykonała ostatni zryw. W 93. minucie dośrodkowanie Kłosa trafiło do Kwietniewskiego, ten oddał strzał, a piłka po rykoszecie od Bruno Żołądzia zmyliła bramkarza i wpadła do siatki. Samobójczy gol przypieczętował wygraną gospodarzy 2:1.
Strzelcy bramek:
-
1:0 – Mikołaj Kwietniewski (87’ – rzut karny)
-
1:1 – Paweł Oleksy (91’)
-
2:1 – Bruno Żołądź (93’ – gol samobójczy)
Sandecja utrzymuje pozycję lidera, a Pogoń-Sokół, mimo ambitnej postawy, wraca z Nowego Sącza bez punktów.
Zdjęcie: Facebook