Leo Beenhakker – człowiek, który zapisał złotą kartę w historii polskiej piłki

09.09.2009 SLOWENIA , MARIBOR , TRENER POLSKIEJ REPREZENTACJI LEO BEENHAKKER PODCZAS MECZU POLSKA - SLOWENIA W ELIMINACJACH MISTRZOSTW SWIATA W PILCE NOZNEJ . FOT. BARTOSZ BOBKOWSKI / Agencja Wyborcza.pl
Fantastyczny fachowiec. Tak o Leo Beenhakkerze mówimy dziś częściej i z większym zrozumieniem niż wtedy, gdy pracował. Holender przyjechał do Polski z inną kulturą piłkarską, innym porządkiem pracy i ambicją, by przewietrzyć stare nawyki. Chciał zmieniać, choć zderzył się z betonem związkowym, który w PZPN trzymał się mocno i trzyma do dziś.
A jednak właśnie z tym szkoleniowcem napisaliśmy jedną z najpiękniejszych kart w historii reprezentacji: pierwszy w dziejach awans na mistrzostwa Europy.
Awans z grupy „śmierci”
Droga na EURO 2008 wiodła przez bardzo wymagającą grupę A. Polska rywalizowała z Portugalią, Serbią, Finlandią, Belgią, Kazachstanem, Armenią i Azerbejdżanem. Zaczęło się źle — od bolesnej porażki 1:3 z Finlandią w Warszawie. Potem jednak drużyna Beenhakkera nabrała charakteru i wiary w siebie. Symbolem przełomu było 2:1 z Portugalią w Chorzowie po dublecie Euzebiusza Smolarka. A 17 listopada 2007 roku, po zwycięstwie 2:0 z Belgią, Polska po raz pierwszy w historii zameldowała się na mistrzostwach Europy.
Wtedy 16, dziś 24
Tamten sukces miał szczególną wagę. Trzeba pamiętać, że w 2008 roku w finałach EURO grało jedynie 16 drużyn. Dziś występują już 24, a dodatkowe ścieżki awansu sprawiają, że łatwiej znaleźć się w gronie uczestników. W czasach Beenhakkera margines błędu był minimalny, a konkurencja znacznie ostrzejsza.
Kadra bez gwiazd wielkich klubów — z wielkim charakterem
Siłą Beenhakkera nie były nazwiska z europejskich gigantów, lecz umiejętność zbudowania drużyny z zawodników często niedocenianych. Grzegorz Bronowicki rozgrywał mecze życia, skutecznie zatrzymując Cristiano Ronaldo, Paweł Golański dawał bieg na prawej stronie, a obrona z Jackiem Bąkiem i Michałem Żewłakowem imponowała doświadczeniem. W bramce błyszczał Artur Boruc, w środku pola nieoceniony był Jacek Krzynówek, a gole zdobywał niezawodny Ebi Smolarek. Obok nich swoje role odgrywali też Maciej Żurawski czy inni weterani.
Była to drużyna pozornie skromna, ale na tamten moment potrafiąca osiągnąć coś, czego nie dokonały pokolenia uważane za znacznie bardziej utalentowane.
Euro 2008 – pierwszy krok
Sam turniej w Austrii i Szwajcarii nie przyniósł wielkich wyników. Polska przegrała 0:2 z Niemcami, zremisowała 1:1 z Austrią po kontrowersyjnym karnym w doliczonym czasie i uległa 0:1 Chorwacji. Nasza przygoda skończyła się w fazie grupowej, ale już sam fakt udziału w turnieju był przełomem i powodem do dumy.
Gorzki epilog
Eliminacje do mundialu w RPA przebiegały już w innej atmosferze. Wyniki były słabsze, relacje z działaczami coraz trudniejsze, a po porażce 0:3 ze Słowenią we wrześniu 2009 roku Holender został zwolniony w mało elegancki sposób — o decyzji najpierw poinformowano media, a dopiero później samego trenera.
Dziedzictwo Beenhakkera
Mimo gorzkiego finału kadencja Beenhakkera pozostaje symbolem przełomu. To on jako pierwszy wprowadził Polskę na mistrzostwa Europy i udowodnił, że nawet z piłkarzy niebędących gwiazdami można zbudować zespół walczący jak równy z najlepszymi. Dał kibicom wiarę, że reprezentacja potrafi pisać wielkie historie — i dlatego jego nazwisko już na zawsze pozostanie zapisane złotymi zgłoskami w dziejach polskiego futbolu.
fot. BARTOSZ BOBKOWSKI