Football “oczami kobiety”. Wywiad z Wiktorią Machałą zawodniczką Grodziczanki Grodzisko Dolne
Wiktoria Machała zawodniczka Grodziczanki Grodzisko Dolne, która w przeszłości miała również okazję reprezentować barwy Sanu Gorzyce udzieliła wywiadu dla naszego serwisu.
Z Wiktorią mieliśmy okazję porozmawiać o piłce nożnej “oczami kobiety”, poruszyliśmy wiele ciekawych tematów. Gość naszej rozmowy wywodzi się z piłkarskiej rodziny, a poniżej prezentujemy treść naszej rozmowy.
Czy od zawsze interesowałaś się piłką nożną?
Piłka nożna jest w moim życiu praktycznie od dziecka. Pasję do tego sportu przejęłam od Taty. Byłam bardzo aktywnym dzieckiem, granie w piłkę po szkole było u mnie na porządku dziennym, wydaje mi się, że byłam taką chłopczycą, nie przeszkadzało mi to bo czułam, że piłka daje mi bardzo dużo radości. Od kiedy pamiętam chodziliśmy z Rodzicami na mecze Wólczanki, w międzyczasie udało się pograć z chłopakami w młodzieżowych drużynach i tak to się wszystko zaczęło. Rodzice zawsze bardzo mnie w tym wspierali, Mama woziła mnie na treningi, pojawiali się na meczach. To dużo znaczy dla dziecka, które chce się rozwijać i wie, że zawsze może liczyć na bliskich.
Kiedy rozpoczęłaś grę w klubie piłkarskim i w jakich klubach do tej pory miałaś okazje występować?
Taką swoją przygodę z seniorską piłką nożną zaczęłam w Sanie Gorzyce. Miałam wtedy może z 14 lat i do klubowej piłki bardzo zachęcał mnie mój nauczyciel od wychowania fizycznego, Pan Janusz Krasicki, którego serdecznie pozdrawiam. Gdzieś tam zawsze potrzebne jest to, żeby ktoś dał Ci do zrozumienia, że masz w sobie potencjał i “popchnął” Cię do przodu.
Kiedy drużyna wycofała się z rozgrywek, pół żartem pół serio- wróciłam tam gdzie się wszystko zaczęło, czyli na Wólczankę. Tam wydaje mi się, że najbardziej odżyłam i to była całkiem inna piłka, trzeba było dotrzymywać tempa chłopakom, z czasem pewność siebie wzrosła i mogłam się wykazać. Bardzo dobrze to wspominam. Później przyszła matura, przyznam szczerze, że odpuściłam klubową piłkę bo bardzo zależało mi na tym by dostać się na wymarzone studia. Ale oczywiście nie była bym sobą gdybym całkiem piłkę zaniedbała, więc reprezentowałam III LO w Rzeszowie i ta piłka się ciągle u mnie przewijała. Idąc na studia zaczęłam swoją przygodę z futsalem w AZS UP Kraków, gdzie udało mi się złapać zajawkę i myślę, że z każdym spotkaniem będzie to coraz lepiej wyglądało. Moim ostatnim klubem była Grodziszczanka Grodzisko Dolne. To był dla mnie bardzo przełomowy moment, miałam dość poważne problemy ze zdrowiem i postanowiłam sobie, że jak się z nimi uporam to muszę wrócić na boisko. Tam podbudowałam się mentalnie i miałam przyjemność pełnić funkcję kapitana drużyny. Niestety drużyna się rozpadła, klub wycofał się z rozgrywek. Teraz jestem na etapie decyzji z jakim klubem zacznę nowy sezon ale myślę, że zostanę w IV lidze.
Czy ktoś z twojej rodziny grał bądź gra również w piłkę nożną?
Tak jak wspominałam, zajawkę złapałam od Taty. Tata w młodości grał w piłkę i byłam takim pierwszym dzieckiem na które mógł to przelać- a że pierwsza trafiła się córka to tak wyszło. Zawsze śmieje się, że Tata jest moim menagerem i to z nim trzeba wszystko ustalać.
W piłkę grał też brat Mamy, mój wujek Marek Gwóźdź, który występował między innymi w Polonii Przemyśl, Wólczance, czy Orle Przeworsk. Dzięki temu jakoś udało mi się wejść w to piłkarskie środowisko.
A w piłkę nożną gra obecnie mój młodszy brat Michał, dopiero ta przygoda się dla niego zaczyna ale bardzo dobrze sobie radzi. Co ciekawe, z młodszą siostrą Kamilą udało mi się też rozegrać kilka meczy w Grodzisku zanim zdecydowała się poświęcić siatkówce. Sportowa z nas rodzinka, każdy gra/bądź w coś grał. Mama grała w piłkę ręczną.
Jakie są twoje cele związane właśnie z piłką?
Będąc szczerym na ten moment piłka jest dla mnie takim elementem mojego życia z którego nie chcę rezygnować, mimo tego, że ciężko jest mi to wszystko ze sobą pogodzić. Praca, dwa kierunki studiów- prawo i zarządzanie social mediami- mieć życie prywatne plus gra w piłkę to czasem bardzo trudne zadanie. Na pewno chcę, żeby piłka była w moim życiu, nie wyobrażam sobie z niej rezygnować. Tak jak wspominałam, studiuję i wiąże swoją przyszłość z tym, już jakiś czas temu trzeba było przeprowadzić chłodną kalkulację w głowie i wyznaczyć sobie priorytety. Niestety piłka nożna kobiet nie jest na tyle finansowana, żebym mogła to traktować jako nawet takie dodatkowe źródło dochodu, dlatego traktuję piłkę jako odskocznię od codzienności i coś co daje mi dużo radości i satysfakcji. Na pewno chcę dać od siebie drużynie jak najwięcej, pokazać się z jeszcze lepszej strony i po prostu się tym cieszyć.
Na jakiej pozycji występujesz? Czy miałaś również okazje występować na innych pozycjach?
Brakuje mnie jeszcze tylko na bramce. W ciągu tych wszystkich moich zmian klubowych udało mi się zagrać zarówno na obronie jak i na typowej dziewiątce. Najlepiej czuję się na skrzydle, lubię się trochę tą piłką pobawić. Na obronie najwięcej grałam w Wólczance ale z biegiem czasu Trener zauważył, że za bardzo ciągnie mnie do przodu. Od tego momentu już nigdy więcej nie zagrałam na obronie.
Czy myślałaś o tym, aby w przyszłości pozostać przy piłce w inny sposób… np zostać trenerką/ sędzią piłkarskim?
Kiedyś rozważałam taką opcję, byłam nawet już chętna zapisać się na kurs ale udało mi się dostać na staż do sądu i wtedy ten plan poszedł w odstawkę. Bardzo lubię swoją pracę, spełniam się w niej, bardzo dużo się uczę i jestem pewna, że to jest moja trafiona ścieżka zawodowa. Czas pokaże na jaką aplikację się zdecyduję ale gdybym miała zostać sędziną to raczej nie będzie to boisko.
Z jakimi trudnościami musi spotkać się kobieta która chce grać w piłkę nożną?
Na pewno kobietom ciężej jest uprawiać ten sport, myślę, że zdarza się nas bagatelizować i nam umniejszać. Oczywiście nie mówię, że to są sytuacje, które występują ciągle, ale zdarza mi się usłyszeć komentarze, że kobiecie nie wypada, że kobiety nie powinny grać, czy klasyka gatunków- że będę od tej piłki miała krzywe nogi. Jakoś przez te wszystkie lata nogi nadal mam proste i nie połamane. Ja bardzo lubię komentarze dotyczące wyglądu przed meczami, gdzie później na boisku udaje się pokazać, że jednak nie tylko ma się ładną buźkę ale umie się prosto podać do koleżanki.😂
Myślę że dużym problemem w piłce nożnej kobiet jest to, że te kluby na mniejszych szczeblach ciągle wycofują się z rozgrywek. Problemem są często pieniądze, brak inwestycji w kobiety- często ucina się koszty bo klub poza kobietami ma też inne drużyny, jednak ludzie wolą inwestować w męską piłkę i na tym wiele sekcji kobiecych cierpi.
Czym interesujesz się poza piłką nożną?
Mam bardzo dużo zainteresowań. Uwielbiam tańczyć, śpiewać- czasami zdarzy mi się zaśpiewać na ślubach. Kiedyś bardzo chciałam iść na historię/ archeologię, historia była dla mnie czymś co po prostu chłonęłam garściami. Tym znowu zaraził mnie Dziadziu Józio, w moim domu dużo się mówiło o wojennych czasach a ja uwielbiałam Go słuchać. Później w głowie pojawiła się chęć pójścia na weterynarię, to była wojna ale w mojej głowie. Mam tak wielką empatię do zwierząt, że w domu ciągle ze mnie żartują, że jestem psią mamą i że chciała bym zbawić cały świat ale tak się nie da. Nic na to nie poradzę, kocham zwierzęta a swoją miłość przelewam na mojego buldożka Henia- to jest coś nie do opisania.
Największym zainteresowaniem jest dla mnie prawo, w szczególności prawo karne i prawo dotyczące ochrony zwierząt. Obiecałam sobie, że obiorę taką ścieżkę, żeby tym zwierzętom pomagać, być głosem tych, którzy mówić nie mogą. To jest dla mnie ważne, bycie dobrym człowiekiem.
Jak sądzisz na którym miejscu sezon zakończy Wólczanka czyli zespół, który jest tobie bliski ze względu na fakt, że pochodzisz z Wólki Pełkińskiej?
Myślę, że Wólczanka ma szansę zająć wysokie miejsce w lidze, trzymam kciuki za to, żeby było jak najwyższe. Myślę, że ta ekipa jeszcze namiesza i uda nam się odbudować. Kiedyś śmiało można by było powiedzieć, że stadion Wólczanki to jest taki mój drugi dom. Bardzo się angażowałam w to wszystko kiedy Wolczanka grała jeszcze w III lidze. Jeździłam na każdy mecz, nawet ten wyjazdowy, nawet wtedy, kiedy rozgrywaliśmy w niej ostatni sezon- spadkowy. Myślę, że w tym się jest niezależnie od tego jak idzie, to jest sentyment i przywiązanie. I żal, że przyszedł ten gorszy czas. Czas pokaże, boisko zweryfikuje ale mam nadzieję, że Wólczanka wróci do żywych.
Jakiej drużynie poza oczywiście Wólczance kibicujesz w Polsce/ na świecie?
Realowi Madryt, zaczęło się od Sergio Ramosa z którym się bardzo utożsamiałam grając jeszcze na obronie, też zawsze chciałam być takim przecinakiem i z taką pewnością siebie grać- kiedy Real zdobył 10-tą ligę mistrzów, dzięki jego trafieniu w doliczonym czasie. Jeśli chodzi o lokalną piłkę to JKS Jarosław. Często bywam też na meczach domowych Stali Rzeszów. Kiedy mieszkałam jeszcze w Krakowie chodziłam na ekstraklasę zarówno na Wisłę jak i Cracovię ale nie potrafię zdecydować do którego klubu mi bliżej.