Mateusz Zając po remisie JKS Jarosław z Sokołem Kolbuszowa Dolna: „Źli możemy być tylko na siebie”

Messenger_creation_4EAE6A48-4A04-4D12-B1C1-128AD0D6B13F

W meczu na szczycie IV ligi podkarpackiej JKS Jarosław zremisował z Sokołem Kolbuszowa Dolna 3:3. Spotkanie obfitowało w emocje, a kluczowe momenty miały miejsce w drugiej połowie, gdy JKS wyszedł na dwubramkowe prowadzenie, ale nie zdołał dowieźć zwycięstwa do końca. Po meczu komentarzem podzielił się zawodnik jarosławskiej drużyny, Mateusz Zając:

„Pierwsza połowa oprócz bramek i jednej naszej sytuacji po składnej akcji, kiedy Artem uderzył w poprzeczkę, to raczej „badanie się” obydwu drużyn. W naszym wykonaniu na pewno było pełne zaangażowanie i determinacja, ale w pierwszej połowie nie graliśmy do końca tego, co sobie założyliśmy. Po korektach w przerwie w drugą połowę weszliśmy znacznie lepiej i szybko zdobyliśmy dwie bramki. Bardzo cieszy, że padły one po raz kolejny ze stałych fragmentów gry, na które poświęcamy na treningach bardzo dużo czasu.

Później na boisku za wiele się nie zmieniało, rywal miał pojedyncze sytuacje, ale kontrolowaliśmy grę aż do momentu rzutu karnego, którego podyktowanie jest dla mnie niezrozumiałą decyzją. Zawodnik Sokoła wpadł w naszego zawodnika od tyłu i powinien zostać odgwizdany faul na naszą korzyść. W ofensywie w polu karnym gracze często dodają od siebie i w tym wypadku zawodnik Sokoła wykorzystał sytuację i sędzia podyktował jedenastkę. Czasu nie cofniemy i to już jest historią. Nie dowieźliśmy wygranej do końca, mając dwubramkową przewagę, i źli możemy być tylko na siebie, ale biorąc pod uwagę okoliczności, jakie były w końcówce meczu, grając w dziewiątkę, na pewno trzeba pochwalić drużynę za dowiezienie remisu, co może być bardzo ważne w ogólnym rozrachunku na koniec sezonu.

W tygodniu przeanalizujemy ten mecz, żeby wyciągnąć wnioski, i skupiamy się już na najbliższym rywalu, czyli na Głogovii, oraz na naszym celu, czyli bezpośrednim awansie do III ligi.”

Foto: JKS Jarosław